top of page

Neurologia – czy fizjoterapeuci naprawdę jej potrzebują?

Odpowiedź na to pytanie jest niewątpliwie prosta dla tych z nas, którzy pracują z pacjentami neurologicznymi. W takim wypadku nikt się nie zawaha i od razu odpowie: „Oczywiście, że jest niezbędna!” Ale co z fizjoterapeutami, którzy swoją ścieżkę zawodową połączyli z ortopedią? Fizjoterapią w sporcie? Kardiologią? Pulmonologią? Według mnie dla nich odpowiedź jest taka sama, jak dla tych, którzy pracują na oddziałach neurologicznych. Wiedza o tym, jak funkcjonuje i jak zbudowany jest układ nerwowy jest nam nie tylko potrzebna, ale wręcz niezbędna.





Wyobraź sobie taką sytuację: pracujesz z pacjentami ortopedycznymi, w tym po różnego rodzaju operacjach. Endoprotezy, rekonstrukcje ACL, zespolenia po złamaniach, skręcenia, zwichnięcia… Tego typu problemy. Wykorzystujesz różnego rodzaju protokoły, by wiedzieć, kiedy pacjent może zacząć obciążać kończynę, stosujesz ćwiczenia, dzięki którym będzie mógł odbudować masę mięśniową, włączasz terapię manualną, by rozciągnąć mięśnie. Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego mięśnie tego pacjenta są napięte? Jak mówił kiedyś jeden z moich wykładowców, to nie jest tak, że pewnego dnia mięsień czworogłowy uda się budzi i stwierdza, że dziś wstał lewą nogą i zacznie cię boleć. Pamiętaj, że mięsień to tylko efektor. Oznacza to, że reaguje on na bodźce otrzymywane z układu nerwowego. I tutaj wkrada nam się podstępnie neurologia. A tak naprawdę, to powinna wchodzić cała na biało! Jeżeli zaczniesz pracować, mając z tyłu głowy świadomość, że wszystkie Twoje działania muszą być skierowane na to, by wpłynąć na układ nerwowy, Twoja praca będzie znacznie bardziej efektywna!


Pamiętasz z zajęć fizjologii, jak dochodzi do pobudzenia mięśnia do skurczu? Z rdzenia nerwowego wychodzą korzenie brzuszne, które łącząc się w nerwy, przewodzą impulsy do efektorów, między innymi mięśni. Ale zróbmy krok wstecz. Skąd to pobudzenie na poziomie rdzenia? Może płynąć z wyższych ośrodków – być może pomyślałeś sobie, że chętnie zjadłbyś ciastko, leżące po drugiej stronie pokoju i Twoje mięśnie wiedzą już, jak się napiąć, aby umożliwić Ci wstanie z krzesła, podejście do szafki, a w końcu umieszczenie smakowitego ciacha w jamie ustnej. Ale może być też inna przyczyna pobudzenia mięśni. Odruchowa.


W przypadku odruchu, łuk odruchowy będzie wyglądał inaczej. Znów posłużmy się przykładem. Pacjent skarży się na ból kolana. Ma tam zmiany zwyrodnieniowe, być może jakiś stan zapalny. Wywołuje to podrażnienie segmentu rdzeniowego L2-3, z którego staw kolanowy otrzymuje swoje unerwienie. Pamiętaj, że przepływ informacji nerwowej jest dwukierunkowy. Po pierwsze: z rdzenia do efektora, ale centralny układ nerwowy zbiera też przecież informacje o tym, co się dzieje obwodowo. Stąd tkanka w stanie zapalnym (np. uszkodzona) pobudzi dany odcinek rdzenia poprzez włókna aferentne (dośrodkowe). Rdzeń zaczyna być bodźcowany i przewodzi informację do wyższych ośrodków nerwowych, ale nie tylko! Na jego poziomie również występują pewne łuki odruchowe, które zabezpieczają nas np. przed uszkodzeniem tkanki (stąd nagłe „odskoczenie” ręki, jeśli dotkniesz czegoś gorącego). Na tej samej zasadzie dojdzie do pobudzenia włókien nerwowych, wychodzących z tego bodźcowanego segmentu rdzenia. W naszym przypadku będzie to L2-3, co jest między innymi poziomem, z którego unerwiony jest mięsień czworogłowy uda. Dlatego właśnie ból kolana może prowadzić nas – na drodze odruchowej – do napięcia mięśni w okolicy.


Czy w takim przypadku napięty mięsień czworogłowy rozluźni się, jeśli będziemy pracować tylko na nim, rozciągać go, masować itd., a pominiemy inne składowe łuku odruchowego? Tak, uzyskamy pewien stopień rozluźnienia. Czy będzie on trwały? Nie. Dlaczego? Ponieważ nie zredukowaliśmy problemu, który wywołuje pobudzenie układu nerwowego i jego odruchowe podrażnienie, skutkujące zwiększeniem napięcia mięśniowego. Oznacza to tyle, że mięsień, mimo naszej pracy, i tak będzie ciągle bodźcowany i po pewnym czasie znów się napnie.





Co możemy zrobić, żeby efekt naszej pracy by trwały? Popracować na przyczynie! Oczywiście, jeśli pacjent ma zmiany zwyrodnieniowe, to my, jako fizjoterapeuci, nie będziemy w stanie ich usunąć i być może mimo naszej terapii, pacjent będzie co jakiś czas musiał do nas wrócić. To, co możemy jednak zmienić, to sposób, w jaki ciało pacjenta reaguje na bodźce. Możemy wpłynąć na poziom stanu zapalnego, pojawiającego się w stawie. Możemy go modulować, przyspieszając gojenie. Ważna w tym aspekcie będzie praca na układzie krwionośnym i limfatycznym. Stan zapalny jest bowiem niczym innym, jak reakcją chemiczną. Aby zatem pozbyć się nadmiaru substancji prozapalnych musimy aktywować układy płynowe, które – mówiąc obrazowo – wypłukają te substancje z miejsca, nad którym pracujemy. Tutaj warto zauważyć też, że praca wyłącznie lokalna nie da nam dobrych efektów. Aby drenaż był skuteczny, musi obejmować cały układ.


Kolejny krok, aby zmodulować reakcję układu nerwowego, to praca na przebiegu nerwów, które przewodzą bodziec do rdzenia. Stąd tak niezwykle ważna jest dla nas dobra znajomość anatomii i fizjologii! W końcu możemy bardzo pośrednio (ale jednak!) wpłynąć na sam segment rdzenia, poprzez pracę na plecach/kręgosłupie.


Te wszystkie działania powinny doprowadzić w końcu do trwałego efektu, jakim będzie poprawa funkcji zajętego stawu i mięśni wokół niego.

Comments


© 2023 by Anna Czajkowska. Proudly created with Wix.com

bottom of page