Kiedy kobieta nie cieszy się seksem
O tym, że moje pacjentki mają problem z bolesnym współżyciem dowiaduję się najczęściej niejako „przy okazji” rozmowy w gabinecie. Nadal do rzadkości należą sytuacje, kiedy kobiety same zgłaszają, że cierpią na dyspareunię i uznają, że jest to ich główna przyczyna wizyty u fizjoterapeutki uroginekologicznej.
Według statystyk na bóle w trakcie współżycia, czyli dyspareunię, cierpi nawet do 20% kobiet (i do 5% mężczyzn), chociaż większość badaczy jest zgodna, że najprawdopodobniej są to zaniżone statystyki. Stan taki wynika z faktu, że kobieca seksualność nadal jest tematem tabu, a specjaliści różnych dziedzin medycyny nadal nie zawsze wiedzą, jak w sposób profesjonalny podejść do tego zagadnienia.
![dyspareunia](https://static.wixstatic.com/media/6ff199_0065bb855d7446f1badb6eba86f82527~mv2.png/v1/fill/w_980,h_980,al_c,q_90,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/6ff199_0065bb855d7446f1badb6eba86f82527~mv2.png)
Ból może pojawiać się w każdej fazie stosunku oraz przed nim lub po jego zakończeniu. Może również dotyczyć tylko niektórych pozycji (np. kiedy dochodzi do głębokiej penetracji) lub pojawiać się w trakcie zbliżeń z konkretnymi partnerami. Już samo to pokazuje złożoność problemu, z jakim borykają się nasze pacjentki.
Przyczyny dyspareunii możemy ogólnie podzielić na somatyczne i psychologiczne.
Somatyczne:
Endometrioza i inne schorzenia ginekologiczne,
Infekcje urologiczne,
Przebyte porody (w tym drogą cięcia cesarskiego),
Przebyte operacje okolicy miednicy,
Zaburzenia hormonalne – np. występujące przy menopauzie,
Choroby przebiegające z suchością pochwy,
Anomalie anatomiczne.
Psychologiczne:
Brak gotowości na podjęcie współżycia,
Konflikty w relacji z partnerem,
Doświadczenie nadużycia seksualnego,
Zaburzenia lękowe (np. lęk przed zajściem w ciążę),
Depresja,
Stres.
W literaturze wyróżnia się dyspareunię pierwotną i wtórną – w zależności od tego, kiedy i w jakich okolicznościach wystąpiły objawy. Dyspareunia pierwotna rozpoznawana jest, gdy symptomy obserwowane są już od pierwszego współżycia, a wtórna, kiedy pojawiły się u kobiety już aktywnej seksualnie. Warto odnotować również, że ból nie jest jedynym objawem, jaki mogą odczuwać nasze pacjentki. Niektóre z nich, opisując swój problem, mówią również o doświadczeniu pieczenia okolicy genitaliów.
Leczeniem dyspareunii powinien zająć się tak naprawdę cały team terapeutyczny, złożony z lekarza ginekologa, psychologa/seksuologa i fizjoterapeuty. Czasami konieczne mogą okazać się również konsultacje z lekarzami innych specjalizacji, np. z chirurgiem naczyniowym, jeśli przyczyną bolesnego współżycia miałyby się okazać np. żylaki w okolicy miednicy mniejszej.
A jak jest rola fizjoterapeutki uroginekologicznej w leczeniu dyspareunii?
Przede wszystkim powinnyśmy dokładnie zbadać naszą pacjentkę. I to nie tylko jej mięśnie dna miednicy (MDM), ale całe ciało. Naszym zadaniem będzie bowiem rozluźnienie tych okolic, których nadmierne napięcie będzie się przenosiło na miednicę i powodowało zaburzenia napięcia MDM (jeżeli kobieta wyraża zgodę, warto zbadać ją również wewnętrznie – da nam to szerszy obraz patologii). Warto w tym miejscu dodać, że warstwa zewnętrzna MDM odpowiada m. in. za zwieranie wejścia do pochwy (mięśnie opuszkowo-gąbczasty i kulszowo-jamisty), zatem w przypadku ich patologicznego napięcia bolesność może wystąpić przy początkach próby penetracji, czasem wręcz ją uniemożliwiając. Pomocne w naszej pracy będą zatem techniki manualne, ćwiczenia, czy nauka świadomej relaksacji.
![nauka relaksacji](https://static.wixstatic.com/media/6ff199_ce8a9a487dfb4b2c9229d9a268610387~mv2.png/v1/fill/w_980,h_980,al_c,q_90,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/6ff199_ce8a9a487dfb4b2c9229d9a268610387~mv2.png)
Dużym problemem w trakcie terapii mogą okazać się również blizny po nacięciu lub pęknięciu krocza. Mogą one powodować bolesność wejścia do pochwy, ale być też przeszkodą natury psychologicznej – część pacjentek wstydzi się tego, jak wygląda ich krocze po porodzie, co powoduje u nich strach przed oceną partnera. Terapia blizn jest często nierozerwalną częścią postępowania fizjoterapeutycznego w takiej sytuacji.
W swojej praktyce zawsze staram się też jak najbardziej angażować pacjentki w ich proces leczenia. Takie podejście przynosi wiele korzyści – przede wszystkim pacjentki mają potwierdzenie faktu, że ich zdrowie zależy od nich. Nie ode mnie, czy innych terapeutów/lekarzy, bo my możemy tylko pomóc organizmowi w regeneracji. Najwięcej pracy zawsze musi wykonać osoba, która do nas przychodzi. Jeśli zjawiła się w naszym gabinecie, to wykonała już dwa kroki: zauważyła problem i podjęła decyzję oraz starania, aby coś z nim zrobić. Dalej również musimy pokazać pacjentkom, że najwięcej zależy od nich: od ich nastawienia, gotowości na zmiany, zaangażowania w terapię, stosowania się do zaleceń. Dobrym sposobem, aby utrzymać to przekonanie o własnej sprawczości, jest zalecanie pacjentkom ćwiczeń. W przypadku dyspareunii będą to ćwiczenia MDM, ale również często potrzebne są ćwiczenia ogólnoustrojowe. Ciekawe efekty można osiągnąć pracując nad relaksacją, połączoną ze świadomym oddychaniem.
Bolesne współżycie możemy najczęściej z powodzeniem leczyć, o ile uda nam się zyskać zaufanie pacjentki. Jest to baza, bez której w ogóle nie będziemy wiedzieć o istnieniu tego problemu u danej kobiety. Dlatego tak ważne jest profesjonalne i empatyczne podejście do każdej osoby, odwiedzającej nasz gabinet. Dodatkowo włączenie pacjentki w proces terapeutyczny wzmacnia jej poczucie sprawczości i poprawia samoocenę.
Comments